Nie kupię nowego samochodu

Przy okazji problemów fabryk Fiata i Opla pojawiają się różne pomysły „ratowania polskiej motoryzacji”. Dopłaty dla klientów, dopłaty dla fabryk – powodują u mnie dreszcz zdziwienia. Do zaakceptowania byłaby dla mnie pomoc pracownikom w kierunku np. przekwalifikowania, ale pozostałe pomysły to zwykła strata pieniędzy.

Nie kupię nowego samochodu. Dlaczego?

– Ceny nowych samochodów są kosmiczne w mojej ocenie

– Zaciąganie kredytu konsumenckiego na wiele lat, to dla mnie ekstrawagancja, od której jestem daleki

– Kupując samochód używany jestem wolny od opłat przeglądów gwarancyjnych i tym podobnych

– Koszt ubezpieczenia jest o wiele niższy

– Nie potrzebuję całej gamy wodotrysków, w jakie są wyposażone nowe auta, za które niestety muszę płacić ja, chciałbym kupić „zwykły” samochód, ale takich już nie ma;

– Części do samochodów starszych są kilkukrotnie niższe, nie muszę kupować oryginałów a istnieje mnóstwo dobrych zamienników; naprawy starszego samochodu podejmie się prawie każdy mechanik, są one o wiele prostsze i tańsze; problem sprowadza się do odnalezienia fachmana, który jest solidny, a potem trzeba się go po prostu trzymać

– Nie drżę, że na karoserii pojawią się wgłębienia czy zarysowania, że spotka mnie stłuczka w korku – po prostu nie żal mi starszego auta.

Jeżdżę teraz kilkunastoletnim samochodem, o którym jeszcze piętnaście lat temu mógłbym tylko pomarzyć. Dziś nawet nie martwię się, że ktoś go ukradnie, bo tych aut nikt nie chce kraść. Nie dlatego, że są złe, tylko że krąży opinia, że są drogie w naprawie i eksploatacji. A to nieprawda. Młodszy i dużo bardziej popularny Passat mojego ojca był naprawiany o wiele częściej, za większe kwoty.

Samochód już nie błyszczy się i nie lśni w słońcu, ale ma skórzaną tapicerkę, klimatyzację, osiąga ponad 200 km/h i jeździ tak przyjemnie, że użytkownicy współczesnych aut, kiedy do niego wsiądą, kręcą z niedowierzaniem głową.

Kupiłem go u zaufanego sprzedawcy z kilkudziesięcioletnim stażem w handlu i naprawie aut. Niedaleko miejsca gdzie mieszkam znalazłem warsztaty, które zajmą się instalacją elektryczną, gazową, wymianą zawieszenia itd. – solidnie i niedrogo. Zresztą nieczęsto jest taka potrzeba. Czy ja miałbym kupować nowy samochód? Dlaczego? Żeby ratować polską gospodarkę…? Jakoś nie przekonuje mnie ta ideologia.