Ważniejsze „z kim”, mniej ważne „co”

W dyskusjach internetowych, na forach, w komentarzach pod artykułami, na facebooku i wszędzie indziej, czytający w pierwszej kolejności próbują odgadnąć, czy ten, kto pisze, jest z nimi, czy przeciwko nim. Czy należy do tej samej grupy, wyznającej te same poglądy, czy do przeciwnej. W pierwszym przypadku wspierają go, bronią przed adwersarzami, podnoszą mu ręce. W drugim – deprecjonują, ośmieszają, poniżają, obrzucają obelgami. Merytoryczne argumenty schodzą na plan dalszy, o ile w ogóle się liczą.

Jak w tej sytuacji ma dojść do głosu rozsądek? Jeśli znajdzie się wypowiedź, która racjonalnie ocenia przeciwne poglądy, wskazuje na wady i zalety obu stron oraz próbuje znaleźć pośrednie rozwiązanie, to raczej przez oba obozy zostanie uznana za obcą, wrogą. Ludzie w pierwszej kolejności poszukują akceptacji siebie, dopiero potem, jeśli w ogóle, prawdy.