Gdy przychodzi ktoś na szybką sesję i ma konkretnie sprecyzowane oczekiwania, w sumie bardzo proste (typu en face, profil L profil P oraz cała postać 😉 to fotografa trochę… boli. Bo jeśli już popracować, to raczej ciężej i ciekawiej 😉 Lecz jeśli ku temu nie ma czasu, to przynajmniej coś uszczknąć, cokolwiek, jakiś ciekawszy kadr.
Zdjęcie zrobione
- przy pojedynczej lampie błyskowej (produkcji polskiej ;-), z prostym beauty dish.
- ogniskowa 200 mm, przysłona 4
- Z photoshopa przydała się tu funkcja Shadow/Highlight, z dużym rozjaśnieniem cieni
- troszeczkę rozjaśnione oko (Dodge tool) + zmniejszenie koloru z białka oka (Sponge tool).
- korekcja barwy ucha (było filoetowawe, na dodatkowej warstwie ustawionej w tryb color pomalowałem po prostu kolorem wziętym z policzka)
- bardzo niewielki retusz twarzy – w dwóch miejscach, mężczyzna przecież może, a nawet powinien być „chropowaty” ;-)))
- nałożony dodatkowo color overlay – niebieski, z niską wartością opacity
Patrząc na to zdjęcie mam mieszane uczucia. Wraz z jego obróbką pretenduje ono do sztampy, jaka wykształciła się gdzieś tam w naszej fotograficznej średniości, jakiej pełne są fora internetowe, tygodniki i tak dalej. Wynika z tego spłaszczenie i uprzedmiotowienie samego obiektu, który staje się przezroczysty. Mam wrażenie, że zdjęcie nie mówi nic o tej osobie, a o mnie, jako fotografie – nie świadczy wcale dobrze…