„Porwanie Baltazara Gąbki” – scenariusz filmu dokumentalnego

Radio Kraków we współpracy z Teatrem Starym zrealizowało słuchowisko „Porwanie Baltazara Gąbki”. Uczestniczyłem w tym przedsięwzięciu jako dokumentalista. Tworzyłem dokumentację fotograficzną i filmową pracy aktorów, kompozytorki, reżysera i pracowników Radia.

Jednak o wiele ciekawszym zadaniem od zwykłej dokumentacji jest stworzenie samodzielnej opowieści, na podstawie zarejestrowanego materiału, która charakteryzować się będzie świadomie ukształtowaną dramaturgią. W przypadku dokumentu nigdy nie ma gwarancji, że taką wciągającą opowieść uda się stworzyć. Może dlatego zadanie jest tym bardziej intrygujące.

Mistrzowie formy dokumentalnej jak np. profesor Kazimierz Karabasz podkreślają, że sukces formy dokumentalnej zależy od odnalezienia odpowiedniego bohatera lub bohaterów, którzy swoją osobowością wypełnią treścią dzieło dokumentalne. W tym przypadku bohaterami byli aktorzy Teatru Starego: Anna Dymna, Jacek Romanowski, Radosław Krzyżowski, Błażej Peszek, Roman Gancarczyk, Juliusz Chrząstowski, Paweł Kruszelnicki, Krzysztof Stawowy, Michał Majnicz, Waldemar Raźniak.

Jednak ich świetne role, jakie stworzyli jako postaci w słuchowisku, nie musiały oznaczać automatycznie świetnych bohaterów opowieści dokumentalnej. Ciężka, wielogodzinna praca w dźwiękowym studiu nagrań nie musi przecież wyglądać spektakularnie czy nawet interesująco w materiale dokumentalnym. Są to dwie różne warstwy tego samego zdarzenia. Dokumentalista musi być maksymalnie skoncentrowany i łowić wszelkie sytuacje, szczegóły, detale, pojedyncze słowa i całe długie minuty czy wręcz godziny, aby uchwycić nie tylko to, co najważniejsze i co jest sednem pracy, ale co będzie zrozumiałe i ciekawe dla odbiorcy / widza. Fascynująca jest ta podróż przez nieznane, które zdarza się tylko raz i nie można go powtórzyć tak, jak na planie filmu fabularnego.

Nagranie tego słuchowiska trwało trzy dni. W filmie, który możecie zobaczyć poniżej, trzy dni zostały streszczone w sześciu minutach. Co więcej – w rzeczywistości nagranie muzyki przez Justynę Skoczek odbywało się bez udziału aktorów, ostatniego dnia, pod dwóch dniach nagrań lektorskich. Zaś w moim filmie kompozytorka pracuje niejako równolegle z aktorami.

Pamiętam, że po dwóch dniach uczestniczenia w nagraniach aktorów czułem, że czegoś mi jeszcze brakuje. Byłem pewien, że „mam” bohaterów, że są świetni, różnorodni, wyraziści – tak bardzo, jak tylko mogłem sobie wyobrazić i wymarzyć. Ale brakowało jakiejś odmiennej warstwy, która byłaby przeciwstawna, a jednocześnie łączyła. Gdy trzeciego dnia zjawiłem się na nagraniu, Wojtek Gruszka, realizator dźwięku, ustawiał już mikrofony w dużym studiu S-5. Przestronne studio zostało pozbawione krzeseł i ustawiono w nim koncertowy fortepian. Gdy Justyna Skoczek dotknęła klawiszy i zabrzmiały pierwsze dźwięki – wiedziałem, że jej muzyka posłuży jako osnowa tego krótkiego filmu.

Wszystko to, co można zobaczyć w tym filmie, zdarzyło się naprawdę. Ale w innej kolejności, innym czasie, na innym tle dźwiękowym. Finał filmu tak naprawdę nie był finałem nagrania, a początek (Justyna Skoczek gra na dzwonkach) nie był początkiem. Wszystkie sceny zostały poprzestawiane przeze mnie, ustawione tak, by stworzyć opowieść. Wbrew temu, co sądzą niektórzy, scenariusze pisze się również do filmów dokumentalnych.

Ten sam materiał można zmontować na dziesiątki, jeśli nie setki sposobów. Ale wcześniej – trzeba wybrać krótkie fragmenty z wielogodzinnego nagrania z trzech dni, zrealizowanego przy pomocy nawet trzech kamer. Jeszcze przy rozpoczęciu montażu nie ma żadnej gwarancji, że uda się dokonać zadowalającego wyboru, co dopiero – dobrego czy bardzo dobrego wyboru.

Wspominam o braku gwarancji ponieważ tej fascynującej pracy prawie zawsze towarzyszy mi silna niepewność, obawa. Przecież to, że moje poprzednie prace zostały dobrze przyjęte nie oznacza, że następna będzie interesująca. Ta obawa jest nieodłączną towarzyszką, nawet jeśli „w świetle fleszy” trzeba trzymać twarz i z podniesioną głową twierdzić, że „wszystko od początku wiedziałem”.

Ta opowieść jest wciągająca dzięki bohaterom w niej uczestniczącym. Zaczyna się spokojnie, lecz powoli, sukcesywnie, nabiera tempa i kończy się mocnym finałem. Jak twierdzi wielu widzów – z przyjemnością się ją ogląda i wcale nie sprawia wrażenia, że trwa aż sześć minut.

Galerie zdjęć:

Nagrania do słuchowiska Baltazar Gąbka fot. Piotr Kubic
Czytanie „Porwania Baltazara Gąbki” w Narodowym Starym Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie fot. Piotr Kubic

Nagranie słuchowiska „Porwanie Baltazara Gąbki” odbyło się w ciągu trzech dni w listopadzie 2022 roku w Radiu Kraków.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.