Chwile zachwytu

Pod jednym z moich ostatnich tekstów na mmKrakow.pl pojawiły się refleksje, jak to jest przeprowadzać wywiad z samym sobą. A tak to jest 🙂 Można! Ciekawe, że dialog wewnętrzny nie jest nam obcy, przeważnie każdy z nas go prowadzi…

– Wiem, że byłeś ostatnio w pewnym miejscu, do którego ciągle wracasz myślami.
– Zgadłeś. Jakbyś czytał w moich myślach.
– Powiesz mi?
– Wiesz, to jest moje wspomnienie, dopóki mam je dla siebie.
– Powiedz…
– Jesteś namolny, znam cię. Więc nie będę się wykręcał. No dobrze, powiem: wspominam Białkę Tatrzańską.
– No! Gratuluję odwagi! I dziękuję ci, że się nie upierałeś. Białka Tatrzańska – a dlaczego…?
– Byłem tam pierwszy raz, niedawno, na nartach.
– I co?
– I to, że jestem oczarowany.
– Ciebie oczarować – to jest coś! Jak do tego doszło?
– Wiesz, sam nie wiem, jak do tego doszło, skutek skutkiem, że nagle znalazłem się wśród narciarzy, a podniósłszy głowę do góry zobaczyłem rząd wyciągów, których zliczyć na pierwszy rzut oka nie było można.
– Nie przesadzasz?
– Mówię, co pamiętam. Takie widoki znałem wcześniej tylko z opowiadań, i to ludzi, którzy wracali zza granicy.
– To chyba dość zacofany jesteś.
– Może jestem. No tak, na nartach byłem ostatni raz jakieś dwanaście lat temu. I to co pamiętam, to szkaradna kupa składająca się z nart, kijków oraz dreptających ludzkich tułowi, bezlitośnie i milcząco wyprzedzających innych, którzy znaleźli się obok, w drodze do wąskiego przejścia, jakim była bramka do jednego w całej okolicy wyciągu.
– Współczuję ci tych wspomnień, ale przecież to nic dziwnego. Nie rozumiem, co w tym tak odstręczającego, tak po prostu jest.
– Dobrze, może tak jest, ale nie wszędzie. W Białce tak nie było.
– A kiedy tam byłeś, w weekend?
– Nie, w środę.
– Widzisz, to dlatego.
– Może, może. Ale wiesz, to nie tylko kwestia jednego lub wielu wyciągów. To na przykład pan w kasie, z którym nadzwyczaj miło się rozmawia, który po pierwsze – słucha, co się do niego mówi, po drugie – sam mówi wyraźnie i jest nadzwyczaj cierpliwy dla takich nowych i namolnych gości, jak ja.
– To się w Polsce zmienia, coraz więcej jest miejsc, w których można normalnie porozmawiać. Ale ja też podziwiam pana w kasie, który z tobą cierpliwie rozmawiał.
– Wiesz, całe to narciarskie miasteczko sprawia wrażenie, że jest świetnie zorganizowane. Wszystko zdaje się być dokładnie tam, gdzie potrzeba. Wypożyczalnia sprzętu funkcjonuje błyskawicznie, nie zatrzymuje dokumentu tożsamości, który jest tylko skanowany. Toalety w kilku miejscach, a nie tylko w jednym, w dodatku – obszerne, wygodne, bezpłatne…
– Cha cha, no tak, szczególnie to ostatnie ci się podoba.
– A żebyś wiedział. Przypomnij sobie, jak wygląda WC na przykład w Galerii Krakowskiej! Do damskiej toalety stoją długie kolejki, niewiele lepiej jest w męskiej, a te babcie w fartuchach w białe groszki, które pilnują pojemników na bilon? Na ścianach – tabliczki z prośbą o wsparcie, bo „utrzymanie WC kosztuje”!
– Widziałem.
– W Białce nie płacisz też za parking.
– Sknerusie.
– Wiedziałem, że to powiesz. Ale wyobraź sobie tylko – przyjeżdżasz samochodem, i żadnego pana z kasownikiem czy bilecikami, i nie zastanawiasz się, czy za postój nie zapłacisz drugie tyle co za jazdę wyciągami i czy godzina więcej czy mniej ma znaczenie. Po prostu pełny luz! Sto razy wolałbym parkować w Białce niż np. w strefie C na krakowskich ulicach.
– A to na pewno! [śmiech] Ale miasto to nie miejsce na wypoczynek.
– No właśnie! Czyli wszystko się zgadza. W mieście bulisz, na urlopie oszczędzasz.
– Czy przypadkiem nie przesadzasz? I nie robisz tamtym reklamy?
– Nie obchodzi mnie to, mówię o czymś, co świetnie funkcjonuje. Co zostało przygotowane od początku do końca z myślą o gościach, a nie wygodzie gospodarzy i karmieniu biurokracji. Tutaj trzy godziny postoju to ponad 10 zł. o ile łaskawie uda ci się znaleźć miejsce. A tam za 35 zł szaleję przez dwie godziny na wszystkich wyciągach, mam śnieg z armatek, oświetlony nocą stok, a moje dziecko, które ma mniej niż 120 cm wzrostu, dostaje darmową kartę na wszystkie wyciągi. Za przystępną opłatą pożyczam świetny sprzęt, a gromada instruktorów tylko czeka na moje skinienie. Porównaj sobie to teraz z sytuacją, że wykupiony przez ciebie abonament nagle decyzją urzędnika traci ważność, a ty dostajesz mandat, bo nie śledzisz na bieżąco biuletynu urzędu miasta. Albo automat parkingowy zjada ci monety, zgłaszasz awarię, przyjeżdżają technicy – otaczają cię wianuszkiem i mówią, że masz fałszywe monety, skoro automat je zjada.
– Bujasz.
– Przysięgam, to mi się zdarzyło. Białka Tatrzańska to kontrast do wielu realizacji, które widać choćby tu, za oknem. Nie chodzi głównie o pieniądze, chodzi o poczucie – czy to ty jesteś dla systemu, czy system dla ciebie? Czy ktoś chce cię zatrzymać tu jak najdłużej, czy czujesz, że lepiej jak najszybciej się stąd wynieść?
– Może jesteś uprzedzony…?
– Przypomnij sobie otwierane z pompą kolejne ścieżki rowerowe, w miejscach, gdzie są żywym zagrożeniem dla rowerzystów. Przypomnij sobie stawiane znaki drogowe, które mają uprzykrzyć jazdę kierowcom w centrum, a przyjezdnym z daleka dać szansę spotkania ze Strażą Miejską.
– Uspokój się! Znów się zapalasz. Miałeś mówić o Białce.
– To chyba wszystko już powiedziałem… Przynajmniej to, co najważniejsze… Wiesz, jest jeszcze jedno, co świadczy o pewnej klasie.
– No? Co?
– W toaletach gra muzyka.
– To nic dziwnego, w hipermarketach też gra.
– Ale wiesz, co to jest? Jazz.
– Poważnie?
– Stary, wiem co to jest jazz.
– No wiem, że wiesz. A na stoku?
– Co na stoku?
– Gra coś? Mają tam pewnie megafony?
– Mają, ale nic nie gra. Właśnie, że jest cisza. I to jest najpiękniejsze.

Samotność we dwoje na ulicach Krakowa

Tekst został zamieszczony na portalu mmKrakow.pl

Jedno przemyślenie nt. „Chwile zachwytu


  1. Ladnie napisane – znam Bialke sprzed 10-ciu lat i juz wtedy bylo OK

Możliwość komentowania jest wyłączona.