Odpowiadam tutaj na szeroko komentowany wpis @nadordynariusza MEDIA, ŚMIERC INTELGENCJI I KONDYCJA DEMOKRACJI.
– Jeśli media przejmują kontrolę, to tylko dlatego, że zwykli ludzie dają im taką władzę -> jest to „wina” nas wszystkich, a nie mediów! Nikt nie słucha mediów, które mu się nie podobają. Tworzący się obraz mediów to jest obraz nas samych, naszego społeczeństwa,
– demokracja hołubi średniactwo, to wynika z samej definicji demokracji -> jeśli wyrastasz ponad przeciętność, ale nie jesteś w stanie tego udowodnić przed liczącym się procentem wyborców, jesteś nikim; lecz żeby to udowodnić, musisz posłużyć się odpowiednimi technikami, bo sprawy zaszły tak daleko, że normalnie wyglądającemu człowiekowi nikt już nie uwierzy;
– jeśli wdzierają się podziały, to MY jesteśmy im winni, nikt inny -> gdy był król, cesarz, szlachta – można było ich o to posądzać; ale dziś nasza rzeczywistość jest taka, jakimi jesteśmy MY – tchórzliwi, leniwi, mocni w gębie, ale nie w tym, aby coś naprawdę zrobić – poświęcić siebie dla sprawy, nie liczyć przy tym forsy innych strat…
– to nieprawda, że kiedyś każda baśń, opowieść itd. podnosiła morale, to niepoważna złuda, która została napisana może dlatego, że autor wierzy w to, że kiedyś świat był lepszy -> stara księga radzi dość dobrze: „nie pytaj, dlaczego dawne dni były lepsze od obecnych, bo to nie jest mądre pytanie”
Tak więc media dziś to nie jest tylko „kondycja demokracji”, tylko jej triumf. I to jest nasze lustro – demokracja świetnie pokazuje, jacy jesteśmy naprawdę. Kogo zatem tu krytykować, na kogo zrzucać winę? Nie ma na kogo.
Co z tym zrobić? Nie wiem, bo gdyby chcieć to zmienić, to należałoby oddać choć część inicjatywy w ręce ludzi, którzy wyrastają poza przeciętność. Pytanie, czy demokracja jest w stanie takich wyłonić w naprawdę uczciwym procesie demokratycznym. A po wyłonieniu – zgodzić się na ich niemiłe, niewygodne, często uważane za niesprawiedliwe i krzywdzące pociągnięcia…?
Tak więc siłą rzeczy rządzący są skazani na to, aby nie mówić prawdy, no chyba, że dotarlibyśmy do momentu, w którym rozmawiają z dorosłym i odpowiedzialnym społeczeństwem. Ale do tego chyba jeszcze nie tak blisko…