Kiedy forma nie przytłacza

W fotografowaniu „dla siebie”, tak to nazwijmy, ciągle szukam drogi między formą a treścią. Ostatnim moim laboratorium jest Instagram. Zauważyłem, że robiąc nawet szybkie i w większości dla zabawy zdjęcia, automatycznie tak ustawiam kadry, aby formalnie odpowiadały pewnym powszechnie oczekiwanym normom. Jednocześnie przeglądam zdjęcia, które zamieszczają na Instagramie inni i czasem widzę, że fotografując bardzo spontanicznie odcinają się od prostych reguł. Ten widok podnosi mnie na duchu, bo wewnętrznie bronię się przed konformizmem.

Dziś rano zainteresowały mnie zdjęcia davischan457. Zamieszcza on sporo kadrów (profil liczy ponad 2200 zdjęć). Tu szczególnie chodzi mi o zdjęcia ludzi na ulicy. Prosty przykład:

Obcięcie górnych części ciała, ale również obcięcie stóp, skłania patrzącego do koncentracji na rękach. Niesymetryczność kadru, przesunięcie starych dłoni bliżej centrum daje wyraz temu, co się fotografowi bardziej podoba, na czym skupia on swoją uwagę. Ja rozumiem go w tym dążeniu i zgadzam się z nim, przez co czuję więź z facetem, który żyje tysiące kilometrów ode mnie.

Inny przykład

Jak różne odcienie tego samego nastroju pojawiają się na twarzach tych ludzi! A najbliższa twarz, podniesiona do góry, z zamkniętymi oczyma, przez którą przechodzi jasny pas bliku, jest puentą tej sytuacji. Bardzo lubię, że te zdjęcia nie mają natarczywej gamy tonalnej, ich jakość przypomina pospieszne zapisy w kieszonkowym notatniku. Bo fałszem pobrzmiewają mi uliczne zdjęcia, które są ostre jak żyleta, na których ludzie wyglądają jak ustawieni do sesji profesjonalni modele, a całość jest jak perfekcyjnie oświetlona scena teatralna.

Jeszcze jeden przykład:

Dużo jest na Instagramie i w internecie zdjęć, które przedstawiają ludzi w metrze oraz zajętych telefonami komórkowymi. Co jest w tym zdjęciu szczególnego? Wrażenie, że fotograf nie szukał spektakularnej sytuacji, ale odnalazł cząstkę spokoju i ślad obecności innego świata, który wychodzi poza metro, tłum i telefony komórkowe. Gdzie jest ten ślad? W zamyśleniu młodego człowieka, który w centrum stoi opierając się na parasolu.