Mam zrobić zdjęcie mówiące o tym, że Jezus jest zmartwychwstaniem. Pomyślałem, że spróbuję to przeprowadzić, zrealizować, zobaczyć na własne oczy. Spróbuję sam dokonać zmartwychwstania, aby poczuć choć w części to, co może czuć ON.
Kupiłem wazon, stoi obok mnie. Kupiłem też klej. Wazon jest czysty, nie nosił w sobie jeszcze nigdy wody. I nie poniesie zanim…
Zamierzam go umieścić na twardym podłożu. Ciężki młot, wiem, czeka gotowy, w garażu. Potem mam uderzyć tylko raz.
A potem – zebrać kawałki szkła, położyć na stoliku, który ustawię w ogrodzie, między drzewami, na których pojawiają się już pąki. Sam nie wiem, czego boję się bardziej – czy tego uderzenia młotem, czy sklejania, które przecież może się nie udać. A jeśli nie uda mi się go skleić, to nie utrzyma wody. Pozostanie martwy na zawsze…