O głupiej historii po chłopsku
Wackowi pomyślało się, że sprowadzi sobie samochód z zagranicy. Po co, to tylko jemu wiadomo, przecież jeśli już nie chce kupować nowego u nas, to komisy tutaj są pełne pięknych aut, za które akcyzy płacić nie trzeba. Ale Wacek nie. No to już jego sprawa.
Szkoda gadać o wszystkim, w końcu Wacek miał zapłacić akcyzę. W urzędzie celnym kasy stały opustoszałe, ich szyby zasłaniały stare żaluzje. Urzędnik wyjaśnił Wackowi, że „kiedyś załatwialo się sprawę od ręki, a teraz płacimy przelewem”. Gdzie? „Na poczcie, przez internet, gdziekolwiek, potem, po jakichś trzech dniach trzeba wejść na stronę e-clo.pl i samodzielnie wydrukować potwierdzenie wpłaty”. Numer konta miał sobie pobrać Wacek z koszyczka na stoliczku, a w tytule przelewu wpisać: pesel, imię i nazwisko, numer VIN auta.
Jak tylko wyszedł Wacek z urzędu otworzył komputer, zalogował się do swojego banku i chciał płacić. Zaraz komputer się zorientował, że Wacek chce płacić urzędowi skarbowemu i zmienił Wackowi formularz. Zniknęło pole „tytułem”, za to pojawiły się jakieś kody, symbole, okresy. Wacek nie mógł wpisać tego, co mu urzędnik kazał, a nie wiedział co wybrać z tego, co mu się ukazało. Wacek z kolei wiedział, że z urzędem skarbowym żartów nie ma. I już mu skóra ścierpła na myśl, że próbowałby odzyskać pieniądze wpłacone nie tak i nie tam, gdzie trzeba.
Wacek sądził, że czegoś nie wie, albo że bank coś namieszał. Przez następne godziny Wacek zaliczył trzech konsultantów jego banku. Bez rezultatu. W końcu Wacek rzucił komputerem i poszedł na pocztę. Na poczcie to samo – pani w okienku powiedziała, że jej też zniknęło na ekranie pole „tytułem” i że numeru VIN ani peselu Wacka nie wpisze. Wacka wysztywniło, bo skąd Szanowny Urząd będzie wiedział, za co Wacek chce zapłacić? Ukazała się Wackowi wizja, w której wysyła pieniądze, a potem nikt nic o nich nie wie.
Wacek przypomniał sobie, ze znajomi niedawno rejestrowali samochód sprowadzony z zagranicy. Zadzwonił do nich i od razu zorientował się, że należą do tego samego klubu. U nich próbowały trzy osoby i dopiero trzeciej się udało przelać Urzędowi pieniądze. Z sukcesem, bo szczęśliwie jeżdżą autem. Wacek podaje znajomym swoje dane i prosi, żeby za niego wpłacili, bo skoro im się udało to znaczy, że będzie dobrze.
Refleksja. Wacek jest niepomiernie szczęśliwy, że nie prowadzi działalności gospodarczej ani tym podobnej, bo skoro sporadyczny kontakt z państwem tak przebiega… Wacek cieszy się, że ma ciepłą posadkę na umowę o pracę (cud jakiś). I dziś już nikt Wackowie nie powie, że Polska nie po znajomości stoi.