Dyktatura „lajku”

Instagram ruszył z zarabianiem pieniędzy, efektem jest zmiana sposobu wyświetlania zdjęć. Wortal socialpress.pl podaje dziesięć zasad, według których firmowe konto na Instagramie ma odnieść sukces. Jednocześnie ogłasza, że zdjęcia z większą liczbą polubień będą się wyświetlały jako pierwsze, a zdjęcia z niewielką ilością „serduszek” mogą być pomijane i przestać się wyświetlać innym użytkownikom.

Czytam oba artykuły, do których podałem link powyżej i z punktu widzenia fotografa wyciągam wniosek, że Instagram będzie starał się mi pokazywać coś, co mnie mało interesuje. Przykłady podawane przez socialpress.pl jako wzorcowe dla konta firmowego, są z punktu widzenia istoty fotografii mierne, wręcz kiczowate.

Instagram jest dla mnie źródłem inspiracji. Szukam na nim sposobów widzenia świata tych fotografów, którzy nie naśladują manier reklamy, nie powielają sloganów obrazu. Niezwykle cenne były i są dla mnie szybkie, fotograficzne notatki osób, które dojeżdżają do pracy, włóczą się po mieście, którzy refleksje wywołane codziennością zawierają spontanicznie w prostym kadrze aparatu fotograficznego zamkniętego w telefonie. Nie interesują mnie wymuskane i sztampowe zdjęcia produktów. Obawiam się, że Instagram przestanie mi pokazywać unikalne i niezwykłe, i dlatego interesujące zdjęcia fotografów, którzy nie mieszcząc się w średnicy i nie zbierając tysięcy lajków, wypadną poza nawias.

Wortal taki jak socialpress.pl uświadamia mi ważny trend – „lajk” stał się walutą, i to międzynarodową. Związane są z nim konkretne dochody. Sukces mierzony jest wprost w ilości „lajków”. Celem jest uzyskanie największej ilości lajków, sposób jest nieważny, nieważne też, czy „lajki” odzwierciedlają rzeczywiste zainteresowanie lub afirmacje odbiorców.

Po chwili owych rozmyślań przypominam sobie, że z maszyną parową też próbowali walczyć ci, którym nie podobała się mechanizacja przemysłu. Dlatego walka z dyktaturą „lajku” nie ma sensu. Kto odczuwa jej uciążliwość niech ucieka w miejsca, w których nie będzie mu się narzucać czegoś, czego głównym celem jest trafienie do jak największej liczby odbiorców. Nie bądźcie tymi, którzy toną w bezkształtnej masie przyjmującej papkę przygotowywaną przez speców od marketingu.