Wracam do tego widoku, który jest dla mnie magiczny. Ile jest takich miejsc, magicznych, nie wiem. Mógłbym się też zastanawiać, dlaczego jest on magiczny, oczywiście dla mnie. Odpowiedź mógłby znaleźć może psycholog albo socjolog, uśmiecham się na myśl, że ktoś chciałby analizować takie obrazy i przypadki fotografów, których są co najmniej setki w całej Polsce (setki miejsc i setki fotografów).
Ujmujące staje się nieposzukiwanie niczego szczególnego, uporządkowanego, zorganizowanego. W rozpadzie, który prowadzi do pewnego samoistnego porządku, nazywanego najczęściej bałaganem, objawia się tylko moje piękno, osobiste, do którego nikogo nie próbuję przekonać. To jest wolność.