Problemem programu szkolnego i nauczania w szkole jest brak… nadmiarowości. Podręczniki, lekcje, przedstawiają tyle materiału, ile uczeń ma „przyswoić”, „opanować”. Tymczasem ludzki mózg lepiej zapamiętuje treść wtedy, kiedy wokół niej przewija się wiele szczegółów, informacji, które wydają się nie mieć związku z tematem.
Treściom, które wyryły się pamięci, towarzyszy cały konglomerat pobocznych wrażeń obrazowych, słuchowych, zapachowych, dotykowych, a także siatka połączeń wynikająca z kontekstu, tego co było przedtem i potem. Mózg chce pamiętać o wiele więcej, niż szkoła zamierza mu dostarczyć, stąd (między innymi) bierze się sztuczność i mała efektywność szkoły.
Nasuwa się wniosek, że uczeń, by lepiej „opanować materiał”, powinien zgłębiać treść dwa, trzy razy szerszą, niż ta w podręcznikach. Czyli szkoła, taka jak dziś, jest tylko częścią edukacji, w dodatku nie najważniejszą, najbardziej obszerną.