Moja córka wraca ze szkoły, pokazuje notatki z lekcji historii, w piątej klasie. Temat: Rzym. Widzę hasła, krótkie zdania, napisane jej ręką, podyktowane przez nauczyciela. Drętwe, lakoniczne. Pomyślałem, że znajdę jej jakiś film historyczny o Rzymie. Jeśli będzie dobry, czyli nakreśli emocjonującą opowieść, historię ludzi, moja córka wiele z niego zapamięta.
Lecz to, co zapamięta, to z pewnością nie będą hasła, które podyktował nauczyciel. Bo szkoła uczy „od tyłu”. Coś, do czego człowiek powinien dojść, szkoła podaje mu „na tacy”, zadowolona, że przecież to jest już proste. Ale niestety nic nie jest proste, bo prawie niczego nie da się w ten sposób zrozumieć.
Dalej – jednym z zadań szkoły jest nie tylko podanie wiedzy, nauka, ale i weryfikacja. Proste zdania, hasła, formuły, wykute na pamięć i powtórzone podczas odpytywania czy klasówki lub testu – to ma być weryfikacja wiedzy. A gdzie czas na kształtowanie poczucia ciągłości, które jest istotą historii? Jak to robić, skoro należałoby przeczytać przynajmniej kilka książek o Rzymie, oglądnąć kilka filmów, iść do muzeum, a na to najzwyklej „nie ma czasu”.
Powiązany wpis: Nadmiarowość i szkoła
mojej pomógł serial Rome zwłaszcza pierwszy odcinek….. teraz jednym tchem wymienia wszystkie triumwiraty aczkolwiek pana od historii też uwielbia więc to chyba raczej jego zasługa