Rozmawiam z A., byłym prezesem wielkiej spółki. Pytam go, jak to jest zarządzać molochem. Mówi mi o dwóch sprawach. Pierwsza: zarządzający musi przydzielać odpowiedzialność za poszczególne zadania konkretnym osobom, a potem rozliczać ich z wykonania. Druga: na każdym szczeblu kierowniczym kierownik musi tak określać zadania, żeby jego ludzie zrozumieli, o co chodzi. Inaczej rozmawia dyrektor działu ze swoimi podwładnymi, inaczej majster z robotnikami. Komunikacja i zrozumiałość, to nierzadko są największe bolączki.