„Patrz na mnie!”

Na Instagramie zamieszczam zdjęcia. Są one monotematyczne – głównie czarno-białe, przedstawiające życie uliczne (jeśli masz ochotę, rzuć okiem). Jednak nie o tym chcę napisać. Wymieniam się lajkami z ludźmi, których interesują podobne tematy. Ale coraz częściej zaczynają mnie obserwować ludzie, którym nie podoba się ani jedno moje zdjęcie. To ciekawe…

Dlaczego ktoś zaczyna mnie obserwować, skoro niczego u mnie nie lubi? Co dzień pojawia się kilka takich osób. A kiedy wchodzę na ich profile widzę, jak są różni ode mnie. Zobaczcie sami.

 

modny_polak

EwaZWawy

Kiedyś wysyłałem zapytania – dlaczego mnie obserwujesz, co ci się spodobało w moich zdjęciach? Nie otrzymywałem odpowiedzi. W końcu zacząłem się jej domyślać – nic im się u mnie nie podoba. Chodzi o coś innego – żebym ja zaczął obserwować ich. Po kilku dniach wycofują swoje obserwowanie mojego profilu.

Fotografia jest dziś bardzo łatwym medium jeśli chodzi o „produkcję”, ludzie używają jej intuicyjnie, nie mając chyba świadomości, jak wiele niesie ona informacji, sugestii, interpretacji. Pstryknąć zdjęcie – to o wiele łatwiejsze, niż napisać trzy zdania. Filtry w komórce zrobią prawie z wszystkiego ładny obrazek. Jedno zdjęcie mówi wiele, a już kilka zdjęć – to kopalnia wiedzy. Z profili, które załączyłem, wypływa wrażenie – najważniejszy jestem „ja”, interesuje mnie tylko „ja” – jak wglądam, gdzie akurat teraz jestem, co teraz robię, co myślę, czym się wzruszam. „Patrz na mnie!” – to jest najważniejsze, reszta jest tylko dodatkiem.

Urasta we mnie zdumienie, a także pewne przerażenie. Tak, każdy potrzebuje pewnej miary uwagi, zainteresowania. Ale domagać się tego tak nachalnie, jednocześnie mając do zaoferowania  wyłącznie własne ego? Widzę wzrastające powodzenie tego trendu, o czym świadczą rosnące liczby lajków i odwiedzin. Mechanizm zaczyna się samonapędzać, rośnie się kultura, w której ego jest główną i może jedyną wartością. Wzmacnia go polityka mediów społecznościowych, które natrętnie nakłaniają do publikowania czegokolwiek, w każdej chwili.

Zdarza się (czy nie coraz rzadziej?), że w zdjęciach kogoś można dostrzec empatyczną, różnorodną, otwartą na świat osobowość, w której podmiotem jest inny człowiek.