Zastanawiam się nad tym jak to się dzieje, że niektórzy ludzie wyglądają zupełnie niepozornie. Nie przyciągają uwagi otoczenia, są jakby „przezroczyści”, o „bezbarwnych” oczach, nie zwracającej uwagi twarzy. Dzieci czy dorośli – wiek nie ma znaczenia. Są dzieci, które przyciągają wyrazistością spojrzenia, twarzą wysyłającą pewne sygnały. Są inne, które wydają się nie promieniować niczego. Jak się ma ten wygląd do ich życia wewnętrznego, emocjonalnego…? Hipoteza robocza – wygląd nie świadczy o życiu wewnętrznym.
Ciekawe, gdyby zrobić serię zdjęć takim „bezbarwnym” z wyglądu ludziom. Wydaje się to zaprzeczeniem potocznego sensu fotografowania, bo przecież „zdjęcie powinno wyrażać coś”. Ale gdyby znaleźć ludzi, którzy nie wyrażają niczego, albo wyrażają minimalne minimum. Wydaje mi się to ciekawym eksperymentem fotograficzno-psychologicznym. Wziąć tych „najzwyklejszych”, ale czy rzeczywiście z niczym nie wyróżniającym się wnętrzem…?
Mechanizmy działające w ludzkich duszach są dla mnie fascynujące. Chyba nie mógłbym ich pomijać podczas fotografowania.