Ten wpis to kontynuacja poprzedniego wpisu na temat sztuki, fotografii. Cytuję kolegę turbinowego, który skomentował poprzedni wpis.
Polemika z Twoim tekstem a w zasadzie z jednym akapitem. Albowiem wywiad Horowitza w necie nie jest dostępny: „Aby uzyskać pełną treść artykułu zaloguj się i wykup dostęp” (imho wskazany byłby bojkocik takich źródeł) Pytasz „czy powszechność jakiejś dziedziny sztuki automatycznie prowadzi do spadku jej wartości jako takiej?” Odpowiedź: Tak (powszechność w wykonawstwie a nie odbiorze) i to w każdej dziedzinie sztuki – plastyce, muzyce, kinematografii itd. Tylko, że …. fotki w powszechnym obiegu w 99,999999999% nie mają nic wspólnego ze sztuką czyli fotografiką. Mają funkcje użytkowe, informacyjne, zabawowe i to jest ok. Odkąd pojawiła się idiodenkamera (jeszcze w epoce błony fotograficznej) pojawiły się nowe możliwości fotografii ale to nie ma nic wspólnego ze sztuką. Pomiędzy fotką a fotografiką jest olbrzymi obszar, w tym miejsce na dobre fotografie, których wykonawca potrafi operować światłocieniem, głębią ostrości, czasem ekspozycji, kompozycją, barwą itd. i się tym cieszyć.
Odpowiadam
Rozumiem to, co piszesz i jest w tym racja widziana z pewnego punktu widzenia. Tego rodzaju rozważania towarzyszą mi od lat. Moje doświadczenia zaprowadziły mnie do następnego „punktu widzenia”. Przyczyniły się do tego m.in. kontakty z ludźmi gorąco oddanymi fotografii, którzy nie tylko sami robili zdjęcia, ale strawili życie na ich analizie, studiowaniu, po prostu żyli nimi.
1. Podstawowe pytanie – co to jest sztuka? Nie istnieje jedna definicja. To jest największy problem, gdy próbujemy kategoryzować twórczość. Kilka lat temu na krakowskim Miesiącu Fotografii główną wystawę zajmowały zdjęcia wybitnej artystki z Wysp Brytyjskich, na których nie było żadnego bawienia się głębią ostrości, światłocieniem, barwą…….! Plastikowe lalki sfotografowane głuptakiem w krzakach, ze światłem flesza takim, jaki daje głuptak.
2. Powszechność wykonawstwa sprawia, że więcej osób mających potencjalne zdolności ma szansę spotkać się z daną dziedziną (fotografią, muzyką itd.). Np. przysłowiowy Jasiu z Pcimia nigdy by się nie zainteresował fotografią, gdyby nie to, że w w sklepie spożywczo-gospodarczo-rolniczym mógł kupić głuptaka. Kupił, spodobało mu się, złapał bakcyla, i stał się potem świetnym fotografem.
3. Ludzie, którzy zaczynają się bawić fotografią, zwykle zaczynają się orientować, że to nie takie proste. Nabierają szacunku dla zdjęć, których nie potrafią zrobić. Widzę to wokół siebie. Chcąc nie chcąc wchodzą na drogę edukacji, na którą by nigdy nie weszli, gdyby nie to, że fotografia stała się powszechna. Tak jest i w innych dziedzinach. Kto nie spróbuje napisać kilku opowiadań, nie dowie się, co to za harówka napisać książkę. I wydaje mu się, że też mógłby pisać. Kuzyn kupił saksofon, bo wydawało mu się, że też potrafi grać solówki jak te z Dire Straits. No i dowiedział się, że mu się tylko wydawało.
4. Moja definicja sztuki – to wyrażanie samego siebie. Tylko tyle, ale to trudne. Lecz ta definicja pozwala też dostrzec, czy w twórczości ktoś rzeczywiście siebie wyraża, czy małpuje, czy pretenduje do trendów. Wyrażanie siebie jest trudne, bo trudne jest poznanie samego siebie. Trzeba wiele samozaparcia, uczciwości i pracy nad sobą. A potem – odwagi! Odwagi pokazać siebie takim, jakim się jest, i wystawić bezbronną pierś na ewentualne ciosy krytyków.
Na zajęciach z fotogafii dostałem zadanie – autoportret, ale bez mojej postaci. I okazało się, że zanim zrobiłem zdjęcie, to przez miesiąc chodziłem z pytaniem – kim właściwie jestem?
5. Zdjęcia dzieci, zdjęcia rodzinne, zdjęcia domowe, wygłupy przed obiektywem itp. – to wszysto to zapis ludzkich emocji. Im bardziej spontaniczne, tym często bardziej prawdziwe. Lubię oglądać zdjęcia na facebooku, bo tam ludzie przeważnie pokazują się tacy, jacy są. Jedni pretendują do wzoru współczesnej piękności, i to widać, inni mają to gdzieś i to też widać. Zaś najwięcej napuszonych i pustych zdjęć znajduję na forach fotograficznych, przez które zresztą przeszedłem i zamknąłem ten etap. To prawda, że jest w nich operowanie światłem, głębią ostrości i wszystkimi tymi fotograficznymi środkami wyrazu. Ale nie ma człowieka, albo jest on plastikowy.