Retuszuję

Otwieram zdjęcie w programie. Przeglądam, patrzę, co zwraca moją uwagę. To portret. Dziewczyna nie zajmuje się na co dzień pozowaniem. Sesja zrobiona w pośpiechu, takie czasy, akurat na to niewiele poradzę. Ma delikatny makeup z kryciem defektów skóry. Trzyma w dłoni kieliszek, do obiektywu ustawiona jest bokiem.

Zaczynam od twarzy. Czyszczę skórę na policzkach, czole. Zachowuję tonalne przejścia, niweluję różnice w barwie, a nade wszytko – staram się nie stracić faktury skóry. Oczywiście od razu wygładzam cienie pod oczami i nad powiekami, osłabiam zmarszczki, ale nie do końca. Tajemnica tkwi właśnie w tym – do jakiego momentu retuszować, a kiedy przestać.

Wraz z cieniami wokół powiek zajmuję się też oczami. Delikatne wybielenie białek i oczyszczenie przekrwień (dziewczyna dużo pracuje i nie dosypia). Tu trzeba uważać, gdyż łatwo przesadzić – wyprodukować plastikowe oczy z pięknym kolorem tęczówek, nienaganną bielą wokół, czarnymi brwiami i rzęsami. Znów – gdzieś trzeba się zatrzymać. Podciągam delikatnie kąciki ust – pojawia się prawie niedostrzegalny uśmiech – zagadka. Zwracam uwagę na szyję – w tym ułożeniu napięły się ścięgna, a przedni obrys przesunął się zbyt do przodu. Retuszuję, dodaję cieni, lekko modeluję obrys.

Poprawiam sfałdowania sukienki, mimochodem usuwam niepotrzebne na fotografii ślady zszycia. Usuwam fałdy – kostium nie leży dokładnie, odstaje lekko na ramieniu. Usuwam drobne fałdki pod pachą. Poprawiam zgrabność dłoni trzymającej kieliszek – w niewielkim stopniu przesuwam fragmenty zarysu, czyszczę powierzchnię dłoni, ale tak, by zachować cienie ścięgien. Dłoń ma też nieco inną barwę niż twarz, to da się poprawić, dobierając kolor pędzla.

Kolejne zadanie to kieliszek. W trakcie sesji nie był specjalnie traktowany, dziewczyna przykładała go kilkukrotnie do ust i ujmowała w różny sposób. Czyszczę szkło, zachowując drobne, białe refleksy, ślady szminki, oraz tło, które przenika przez szkło, zdeformowane w jego krzywiźnie.

Patrząc na postać odnoszę wrażenie, że dziewczyna trochę się zgarbiła, prostuję więc plecy, ale bez przesady. Mam ochotę też poprawić nos – to są naprawdę minimalne zmiany. Dodaję lśnienia na włosach. I to już chyba wszystko…. Pozostaje wybór końcowego wariantu – czy będzie to wersja z mocnym kontrastem, czy słabszym, ciemniejszym czy jaśniejszym tłem, czy z większym lub mniejszym nasyceniem koloru.

Kate Moss zapamiętana

Przypominam sobie coś – sięgam na półkę, do albumu Ludzie w Vogue, Stulecie Portretów. Tam, na stronie 300 jest fotografia Kate Moss, którą wykonał Craig McDean w 1997 roku. Jak mówi opis – Kate Moss była już wtedy supergwiazdą od dziesięciu lat, i najczęściej fotografowaną kobietą swojego pokolenia. Ta fotografia pochodzi z sesji, na której miała zaprezentować się tak, jakby chciała, by ją zapamiętano.

Na zdjęciu, które jest większe niż format A4, widnieje w zbliżeniu głowa Kate, będąca w ruchu – kolczyki odchylają się po jego wpływem. Szeroki, szczery uśmiech odsłania nierówne zęby, na policzkach goszczą krosty, skóra błyszczy się, nie przygotowana do sesji, a na czole – duża, biała plama prześwietlenia.