„O rozkoszy”

W tym tygodniu to zdjęcie pojawiło się na krakowskich ulicach jako plakat przedstawienia „O rozkoszy” w reżyserii Macieja Wojtyszki, w Teatrze im. Juliusza Słowackiego.

Patrząc na nie uśmiecham się i zastanawiam, jakimi drogami chodzi proces powstawania tym podobnych zdjęć. Od razu zastrzegam – nie uważam go za niesamowite, genialne, świetne itd. Niemniej jednak oddaje ono pewną główną myśl i sens spektaklu. Tomasz Międzik, jako myśliciel Diderot, z uniesioną ręką, bo właśnie wygłasza jedno ze swoich przemyśleń. Joanna Mastalerz, jako Katarzyna II, zaskakuje go, ona dobrze wie, czego chce, „idzie po swoje”, a on błyskawicznie daje się uwieść.

Gdyby tym podobne zdjęcia można było ściśle zaplanować… Ale aby zaplanować, należało by uczestniczyć w próbach. Na to nie ma szansy. Pozostają więc zwykle dwie próby generalne, na których dziś rzadko kto zważa na fotografa. Reżyser Maciej Wojtyszko okazał dużą pomoc ustawiając  kilka scen. A jednak to zdjęcie powstało podczas przebiegu, nie było pozowane. Zresztą, pozowane zdjęcia dość łatwo rozpoznać.

Pozostaje więc maksymalne skupienie, obserwacja i wyczucie tego, co za chwilę będzie się dziać. Tego nie da się przewidzieć, to się czuje. Dobre fotografie wynikają z atmosfery na scenie oraz tego, czy fotografowi uda się do niej dostroić. Czuje się wewnętrznie, że to, co zaraz będzie, to jest to, co trzeba koniecznie sfotografować. Trzeba iść „za wewnętrznym głosem”, bo w takich chwilach próby zrozumienia „po co i dlaczego” kończą się zmarnowaniem okazji. Można też powiedzieć, że ma to w sobie coś z loterii, w której jedni mają więcej szczęścia niż inni.

Ponieważ chodzi nie tylko o dobre technicznie zdjęcia, pokazanie twarzy aktorów, kostiumów, dekoracji. Ale przede wszystkim – relacji między postaciami, gdyż one tworzą przedstawienie. Czasem zdarza się, że te relacje jeszcze niezbyt dobrze funkcjonują, albo akurat na tej próbie – ich nie ma. Są natomiast takie chwile, kiedy trzeba się bardzo postarać, aby nie zrobić fajnych zdjęć. Aż się same proszą, bo cały zespół współgra i współczuje świetnie.

Na koniec, a propos relacji na scenie, cytat jednego z reżyserów: Jeśli coś na scenie się nie rusza, to mnie nie interesuje, bo to scenografia. Ja zajmuję się postaciami. 😉