Zdjęcia ładne i nieładne

Prawie każdy, kto ma aspiracje by wyjść ponad tzw. amatorskie pstrykanie, uważa edukację fotograficzną za drogę do robienia zdjęć ładnych, pięknych, zachwycających i tak dalej. Te refleksje pojawiły się, gdy przeglądałem fotografie kolegi milka z portalu mmkrakow.pl, zrobione w Nikiszowcu. Komentarze do zdjęć mówiły o tym, jak smutne jest to miejsce i że widać to na zdjęciach. Złapałem się na tym, że ja również szukałbym podobnych obrazów – kadrów, które przedstawiałyby regularności, powtarzające się rytmy, kompozycje kolorystyczne itd. – czyli próbowałbym kreować obraz lepszy, niż wtedy, kiedy się tak po prostu rzuca okiem.

Zdałem sobie sprawę z tego, że fotografowie mają odruch szukania ładnych kadrów. To prawda, że od fotografii oczekujemy obrazu lepszego niż ten, który sami widzimy na co dzień. No bo po cóż zdjęcia, które pokazują po prostu to, co widać?

A jednak. Przygotowując cykl Kocham moje miasteczko zdałem sobie sprawę, że nie dostrzegam brzydoty mojego rodzinnego miejsca, że do niej przywykłem. Porównajcie dwa zdjęcia.

Pierwsze:

ładne zdjęcie z mojego miasteczka
Rynek w moim miasteczku

Drugie zdjęcie:

nieładne zdjęcie z mojego miasteczka
Blok mieszkalny w moim miasteczku

Widać różnicę w traktowaniu obrazu. To, że pierwsze zdjęcie jest czarno-białe nie ma akurat znaczenia. Sposób kadrowania, pora dnia, użyty szerokokątny obiektyw, zwiększenie kontrastu, które pozwoliło ukryć niedoskonałości – te zabiegi czynią ze zwykłego widoku – coś – więcej, niż zwykły obraz, dużo ładniejszy, niż rzeczywistość.

Natomiast drugie zdjęcie – to potraktowanie wprost tego, co widać. Obiekt centralnie, na wprost, bez kombinacji kompozycyjnych. To dokumentacja. Przechodząc obok tego bloku kilkakrotnie, przestaje się dostrzegać jego niedoskonałości i brzydotę. Przyzwyczajamy się. Dopiero zrobione zdjęcie ukazuje bezlitośnie stan rzeczy.

Cykl Kocham moje miasteczko może się wydawać zbiorem przypadkowych kadrów, przedstawiających jakieś koszmarne miejsce. Ale tak nie jest. Kadry i tak są dość zrównoważone i świadome, a zawierają subiektywną interpretację rzeczywistości. Tak naprawdę miasteczko nie odbiega od  średniej krajowej, może nawet ją przewyższa. Rozwija się, nawet mieszka w nim kilku milionerów 🙂

Czasem warto odrobić ćwiczenie pt. Nie silę się na piękno. 😉

4 przemyślenia nt. „Zdjęcia ładne i nieładne


  1. Ja też nie widzę tam biedy, i taki też dałem komentarz pod zdjęciami z Nikiszowca. Ale inni widzą. Natomiast nie widzą tej „biedy”, w jakiej sami żyją.

    Przyzwyczajamy się do rzeczy zarówno dobrych jak i złych. Nie dostrzegamy mnóstwa spraw 🙂 Dopiero kontakt z czymś zupełnie odmiennym może dać nam szansę na „przejrzenie”. O ile oczywiście jesteśmy wyczuleni i szukamy, chcemy dostrzec inność 🙂 Pozdrawiam serdecznie!


  2. Gdybym miała choć podstawy wiedzy z fotografii, to… A tak, nie śmiem ciągnąć dyskusji.
    Przeglądnęłam te zdjęcia w Nikiszowcu, miało być przygnębiająco, biednie, brzydko…tylko, że ja tego tam nie widzę. To są ładne zdjęcia wizualnie, ale odarte z najważniejszego, z prawdy.


  3. Witaj! Dziękuję za wpis!

    W swoim zdaniu zawarłeś (zawarłaś) dość dobrze jeden z głównych problemów fotografii 🙂

    Aby zatrzymać tę chwilę, którą się chce – trzeba czasem wielkich starań. Powstaje później pytanie – czy akurat ta chwila oddaje jakiś szerszy sens? Jaki sens? Kogo sens? Dlaczego ta chwila a nie np. pół sekundy później?

    Kiedy wynaleziono fotografię, a później film, wydawało się ludziom, że wreszcie przedstawią rzeczywistość taką, jaka jest. A tymczasem okazało się, że właśnie te dwie dziedziny, jak nic innego przedtem, są podatne jak również są używane do manipulacji na niespotykaną skalę…


  4. „No bo po cóż zdjęcia, które pokazują po prostu to, co widać?”
    Po to by zatrzymać w tym ujęciu realną chwilę, ten moment, czas. Chyba takie zadanie miała fotografia dawniej, zatrzymać rzeczywistość, a dzisiaj mam wrażenie, że zwyczajnie fałszuje ją.

Możliwość komentowania jest wyłączona.