Byłem w autobusie. Zauważyłem, że kobieta będzie wysiadać i przejdzie obok tego oto młodego człowieka. Ekspozycję miałem już ustawioną na wnętrze autobusu (nie korzystam z automatyki, robię to ręcznie), pozostało zadbać o ostrość. Obliczyłem szybko, że zrobię zdjęcie, kiedy kobieta będzie niewiele ponad metr ode mnie. Ustawiłem odległość na obiektywie. Liczba przysłony wynosiła, jak się zdaje f5,6, co zwiększa głębię ostrości i pozwala nieco zniwelować błąd ustawienia odległości. Już nie pamiętam, czy podniosłem aparat do oka, czy strzeliłem spod brody, wszystko działo się tak szybko.
Na zdjęciu widać dwie postaci, które wydają się sobie dość podobne, lecz dzieli je kilkadziesiąt lat życia. Na starszej twarzy widać wysiłek i skupienie. Na młodszej – skupienie i spokój. Mógłbym powiedzieć, że to typowy wygląd współczesnego, młodego Rumuna – studenta, intelektualisty. Patrząc na ich oboje mam wrażenie, jakbym widział tę samą osobę z różnych okresów w jej życiu. Albo jakby nastąpiło spotkanie rodzeństwa, bliźniąt wręcz, których życie zostało jakimś sposobem rozsunięte w czasie. Myślę o tym, jak inny był świat, kiedy kobieta miała tyle lat, co ten chłopak. I o tym, że on nie ma o tym pojęcia, jaki był świat, gdy ona była młoda. A jednak on byłby skłonny zmierzyć się z jej światem, o wiele mniej przyjaznym, bardziej surowym, bezwzględnym. Świadczy o tym jego spokój, pokora i gotowość do pogodzenia się z losem. Właśnie te cechy charakteryzują Rumunów – takich, jakich poznałem.