Chciwość, nieświadomość i współczucie

Odbywają się dyskusje, czy wpłacający do Amber Gold byli biedni czy bogaci, na ile byli świadomi ryzyka, i czy im współczuć czy nie. Jedna z takich rozmów odbyła się w Poranku, gdzie rozmawiała Janina Paradowska z Andrzejem Jakubiakiem, Przewodniczącym KNF.

Nie rozumiem, jakie ma znaczenie to, czy byli oni biedni czy bogaci. Jałowe są rozważania, czy biedni mogli mieć tyle pieniędzy, i dlatego nie byli wcale biedni, albo że byli jednak bogaci ale teraz stali się biednymi, bo stracili. To jakbyśmy chcieli zdecydować, komu warto współczuć, a komu nie.

Może pomyślmy o tym tak – w naszej gospodarce kapitał jest czymś bardzo ważnym, pozwalającym na rozwój. Kapitał jest szczególnie ważny wtedy, gdy ogromna część społeczeństwa żyje na kredyt, a coraz więcej ludzi wpada w spiralę zadłużenia. W tej sytuacji można podejrzewać, że brak współczucia dla kogoś, kto miał 400 tysięcy wynika z zazdrości – że „on te pieniądze miał”, podczas gdy „zwykli” ludzie wokół ich nie mają. Kapitał zakłada w sobie mechanizm jego pomnażania. To jest normalne i pożadane. Ktoś kto ma kapitał, chce go powiększać i wybiera takie środki dostępne na rynku, które będą najbardziej efektywne. Słowem – jak najmniejszym kosztem jak największy zysk.

Świadomość ryzyka inwestowania jest w Polsce niewielka. Nad tym z pewnością należy ubolewać, bo nietrafione inwestycje, mylne decyzje, w konsekwencji – afery i skandale, potem – śledzwa, porocesy sądowe itd. – to wszystko obciąża wszystkich nas. Jednym z głównych problemów polskiego inwestora jest ten, że do zwykłego ryzyka związanego z wahaniami kursów giełdowych, cen ropy, złota, miedzi i czego tam jeszcze, musi dodać ryzyko związane z niewydolnością instytucji państwowych. To po prostu kolejny czynnik, o którym niektórzy czasem zapominają.

Współczucie jest czymś ogólnoludzkim, niezależnym od rodzaju gospodarki i polityki. Jednak słowo „współczucie” zdaje się nie bardzo pasować do działań na wolnym rynku. W kategoriach ludzkich nie jest dobrze, jeśli nie współczujemy komuś, kto odniósł stratę, nawet jeśli przez własną nieświadomość lub głupotę, nie mówiąc już o tym, że został oszukany czy okradziony. Tak więc – współczuć jak najbardziej.

Lecz w kategoriach rynkowych nie mówmy o współczuciu, lecz o nietrafionej inwestycji, błędzie inwestorów, nie działaniem odpowiednich mechanizmów kontroli, zbytnim sugerowaniem się materiałami reklamowymi, działaniem pod wpływem emocji. Podobnie posądzenie o pazerność i chciwość wobec kogoś, kto wybiera atrakcyjnie wyglądającą ofertę na rynku, jest nieporozumieniem.