Po co mi śniadanie z politykami…??

Odpowiadam na wpis koleżanki / kolegi nonenim, na blogu „… non enim„, pt. Zamach. Odpowiadam tu, bo znów się rozpisałem.

Czy naprawdę musisz to robić z politykami? Przecież jest tyle innych, świetnych, pięknych tematów, spraw, ludzi, zajęć, którym można się oddać. Spróbuj, może jednak nie musisz…? Po co to robić…?

Odkąd świadomie unikam telewizji, odkryłem portale w internecie z wielką ilością super filmów (nie będę wymieniał nazw, wiadomo, o jakie chodzi). Oglądam filmy dokumentalne w ogromnych ilościach. Za dwadzieścia lat, jeśli dożyję, może ktoś nakręci wreszcie sensowny film o „zamachu”. Wtedy obejrzę z przyjemnością. To fantastyczne móc spojrzeć na wydarzenia z perspektywy czasu. Wnioski same się nasuwają, historia jest rewelacyjną nauczycielką.

Gram też jazz. Wielkie nieba, znajduję w internecie całe workshopy takich gwiazd jak Chick Corea. Całe koncerty najlepszych z całego świata – coś, do czego w młodości nie miałem szans się dostać. A np. wywiady i rozmowy z naszym, polskim, fantastycznym Leszkiem Możdżerem uświadomiły mi kolejne kwestie z życia artysty, które już wykorzystuję we własnej działalności.

Jestem fotografem. Oglądam więc filmy – Ansel Adams, Richard Avedon, Henri Cartier-Bresson; film w którym córka Diane Arbus opowiada o swojej matce… Po co mi kontakt z politykami…??

Na koniec zareklamuje świetny portal polskiej kuluty – ninateka.pl – uruchomiony przez Narodowy Instytut Audiowizualny. Można oglądać godzinami, zupełnie legalnie i za darmo – najlepsi polscy reżyserzy teatralni i filmowi, Grzegorzewski, Wajda, Lupa, Jarzyna – nie ma sensu dalej wymieniać.

Rozumiem, że polityka uzależnia, ale warto z tym walczyć. Ja też mam uzależnienia, np. teraz powinienem robić coś innego. Tak więc kończę czym prędzej. Powodzenia!